Przejdź do głównej zawartości

;(




...z mozołem owada próbuję ogarnąć moje jesienne zachciewajki i plany

 ...i mi nie wychodzi
 ...zbyt dużo chcę zmieścić w mocno ograniczonej czasoprzestrzeni o synonimie 24h




Komentarze

  1. Rozumiem Cię doskonale. Nie ogarniam wszystkiego. Może zbyt wiele chcemy? A zbyt mało mamy czasu? No i rodzina i spać trzeba , a ręce tylko dwie, a w głowie tyle pomysłów....Pozdrawiam jesiennie już

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojojoj ! A cóż to za smutek przebija przez Twoje słowa? Będzie dobrze. Doba za diabła nie chce być dłuższa, jak by człowiek jej nie rozciągał.
    Zdjęcie przecudnej urody! idealne dobrane do posta. Nostalgia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Doba się nie rozciągnie, choćbyśmy mocno chciały :)
    Doskonale rozumiem ale lepiej bym tego stanu w tych paru słowach nie opisała.
    Czarodziejska różdżka by się przydała :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się od zaraz zabieram za jesienne porządki, w tym uporządkowanie rozpoczętych robótek.
    Zrobiło się tego zbyt wiele. W dodatku w fazie od 1 do 5%. Zaczynam i jakoś tracę do nich serce...
    A kuszą mnie coraz to nowe udziergi...
    Pocieszam się, że jesień idzie a to dobra pora na robótki ręczne. Może ruszę z miejsca.
    Zdjęcie bardzo ładne.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak ja Cię dobrze rozumiem... tylko mnie jeszcze dobija mordercze zmęczenie i niechęć do czegokolwiek. Zagrzebać się w kocu i udawać, że mnie nie ma...
    Głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh Aniu, jak ja dobrze wiem o czym mówisz, ale do soboty musimy coś postanowić :) a może natchnienie przyjdzie do mnie razem z Wami :) do zobaczenia

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale rozumiem, że moja lima nie leży odłogiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ooooo, właśnie! ja też ciągle sobie obiecuję, że urealnię plany - i ciągle nic z tego; jak znajdziesz na to sposób, zawiadom ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

w końcu...

Nadeszła wiosna. Może i nawet wczesne lato, które rozpieszcza nas ciepłem słonecznego blasku. W końcu jest ciepło. W końcu też udało mi się skończyć dziejący się zbyt długo i z dozą niepowodzeń prosty – acz nie prostacki kardigan. Kupiłam projekt, wybrałam włóczkę i zaczęłam dziergać....stosunkowo dawno temu.... Bezkres dżerseju na cienkich drutach dzieje się powoli, więc gdy po skończeniu całość korpusu okazało się, że nie trafiłam z wymiarem otworów na rękawy to sami rozumiecie delikatne rozczarowanie jakie mnie ogarnęło. Próbowałam sztukować, dzielić i markować nietrafioną część swetra  – bezskutecznie; bo im bardziej proces kombinacji technicznych nabierał tempa tym większe rozbieżności ukazywały się moim oczom.. Sprułam. Kolejne podejście okazało się porażką do kwadratu bo popełniłam ten sam błąd w tym samym miejscu....byłam już wtedy bliska rezygnacji uświadamiając sobie ilość godzin jakie zmarnowałam! Ów czas nie pozostawił mnie jednak obojętnej i dał mi podstawową

...

wielokropek – znak interpunkcyjny w postaci trzech umieszczonych obok siebie kropek (…) używany przeważnie na końcu zdania, dla zaznaczenia fragmentów pominiętych ...pominę więc tłumaczenie coraz mniejszej aktywności. Przytaczanie tych samych spostrzeżeń o płynącej zbyt szybko codzienności, o braku światła do zdjęć, o wielu planach, które z równą intensywnością pojawiania znikają w przyszłości pod wspólnym mianownikiem: jutro. Ten, z kolei migiem przekształca się w bliżej niesprecyzowane: potem, kiedyś, innym razem. Nawet samo dzierganie idzie mooooozoooooolnie...beznamiętnie schodzą z drutów pomniejsze  dzianiny...te pełne namiętności twórczej powodują stan niezrozumiałego zmęczenia... Taki mniej więcej jest aktualny status mojego hobby i związanego z nim blogowania: pogłębiające się niezadowolenie. Nie chce udawać ambitnie przemyślanych epickich przerw w pisaniu bloga, bo takowych nie ma. Jeszcze nie dawno próbowałam walczyć o wielkie treści każdego zdania; ba! słowa nawet.

jeden

...pierwszy i nie ostatni:) ...u k o ś n i k: ...długo się do niego zbierałam (...co niestety stało się normą); a jak się już zebrałam to stosunkowo długo nie mogłam przebrnąć przez tą prostą technikę...pomimo trudności efekt końcowy zadowalający – zdecydowanie pobudzający kolorystyczne fantazje...więc i ukośniki będą kolejne wykonany z koralików toho 11/0 – z a r e z e r w o w a n y