Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2017

szary

To też kolor. Fakt iż fizycznie powstaje z mieszaniny barw powoduje, że nie da się go wystawić po za zbiór określany ogólnie powyższym mianem. Takie przynajmniej jest moje stanowisko w tej kwestii. W związku z nieocenionym bogactwem jakie ów kolor ze sobą niesie często (może nazbyt często....) znajduje swoje zastosowanie w moich dzianinach. I może być uznawany za nijaki, bez wyrazu, pozbawiony nośnika emocjonalnego to i tak na długo będzie moim kolorem przewodnim. Tak również było w przypadku tego projektu: nie umiałam go sobie wyobrazić inaczej jak w szarości właśnie: spowodował to przede wszystkim prosty, zastosowany w nienachalnej ilości ale bardzo wyrazisty wzór strukturalny, dopełniony splotem lewych oczek, które bardzo mnie urzekły... I choć nie jestem zdecydowaną wielbicielką otwartych kardiganów ten zaabsorbował mnie prostym bogactwem połączenia wspomnianych motywów....to swoiste zaprzeczenie w mojej ocenie w pełni oddaje uroki tego projektu: thessaly Ha

lubię

Bardzo lubię się opatulić, bo jestem raczej zmarźlakiem. W jesienne (wziąwszy pod uwagę ciepło ostatnich dni powinnam napisać: w chłodne ) wieczory lubię zarzucić na siebie ciepłą chustę, przywdziać alpakowy sweter, a nóżki wsunąć w wełniane skarpetki, które jakiś czas temu stały się nieodzownym elementem docieplającym. Naturalne właściwości wełny pozwalają osiągnąć taki poziom wewnętrznego ogrzania, który jest    stały i nienachalny, niepowodujący potów i duszności, taki jaki ja lubię najbardziej... Miłośniczką wełnianych chust i swetrów jestem od dawna, ale stosunkowo od niedawna doceniam tę krótkometrażową formę dzianą jaka są skarpetki. Cała historia mojego dziergania skutecznie nie uwzględniała tej dziedziny dziewiarstwa biorąc ją za obciachową i niegustowną po prostu. Wraz z pojawieniem się na rynku różnorakich – nieprzeciętnych włóczek skarpetkowych i tysiąca ciekawych wzorów na ravelry  przełamałam bariery. Teraz dziergam skarpetki raz na jakiś czas...już nie tylko dla

wydziergałam była*

Powstały przed kilkoma miesiącami dwie małe dziewiarskie formy. Nie bez powodu tak długo zwlekałam z ich odsłoną: przeznaczone były maluchom, które w ostatnim czasie przyszły na świat... Fakt, iż po raz pierwszy dziergałam dla niemowlaków spowodował odpowiednio wcześniejsze przygotowania. Oby dwa sweterki, bo o nich tu mowa wymyśliłam od podstaw sugerując się tylko rozmiarem dziecięcych ubranek. Bez wiedzy i doświadczenia rzuciłam się na szerokie wody projektowania tych mikrodzianin... trochę rysowałam, potem namiętnie przeliczałam, pomimo skrupulatnie odrabianych zadań matematycznych i tak prułam... Efekt końcowy oceńcie sami: Jako pierwszy powstał sweterek dla chłopca: z założenia większy bo przeznaczony na sezon jesienno-zimowy: Francuzik wzbogacony układem prostych warkoczy, drewniane guziczki i niebieskie lamówki. Dziergany od góry, bezszwowo raglan, formowany rzędami skróconymi. Powstał z 3 motków baby merino dropsa na drutach 3.0.   Pomysł na drugi s