Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2014

zwyklak

...bo z tak bogatej kolorystycznie włóczki nie mogło powstać nic innego, jak skrajnie klasyczna forma kardiganu z długim rękawem: cała nowoczesność tej formy wyraża się w metodzie konstrukcji, czyli w metodzie conitguous – znanej i domniemywam – lubianej, przynajmniej przez niektórych...przeze mnie na pewno:) ...a cała filozofia koloru dopełniona została kolorowymi guzikami: ten jesienny udzierg został wykonany z włoczki merino zitron'a farbowanej ręcznie przez YarnAndArt Jesień pomimo bogactwa kolorów pokazała swe chłodne oblicze – zmierzam więc dziergać akcesoria grzewcze, pośród których znów znajdzie się kilkaset metrów mielizny :) c i e p ł e g o   t y g o d n i a :)

punica granatum*

witajcie:) tak jeszcze nie zaczynałam... wpierw jednak chciałam bardzo podziękować za wszelkie komplementy – wypowiedziane i pomyślane odnośnie moich galwanicznych poczynań...d z i ę k u j ę:) Odpowiadając na pytania: w pasku bocznym, w zakładce technicznie umieściłam odnośniki do sposobu robienia sznurów koralikowch – "prostych" i ukośnych; natomiast sklep w którym najczęściej się zaopatruję zarówno w koraliki jak i zapięcia to artfan , w przypadku półfabrykatów to polecam również skarby natury . Pozostając w temacie koralików prezentuję tytułowego bohatera: podwójny, długi naszyjnik z toho 11/0 w kolorach granatowca, czerwieni i kilku kropli lawendy: w związku z tym, że zdjęcia nie oddają jego wymiaru postanowiłam pokazać punkt odniesienia: własny dekolt, na którym nie udaje się zachować stylizowanego skręcenia: ale i tak mi się podoba:) pozostał mi jeszcze zaległy (powstał na początku lata) breloczek, nie/granatowiec – ale też "ow

galwanicznie

toho to jak większość wie, japońskie koraliki szklane w ogromnej i bogatej gamie kolorystycznej. Jak również większość ich używających ma swoje kolorystyczne priorytety – mam je i ja...urzekają mnie rainbow'y, ceylon'y ze swoim wysublimowanym połyskiem, niezwykle proste i wymowne matalic nie pozwalają przejść obojętnie – szczególnie jeden – nickel – oczywisty i wymagający zarazem bo nie wszystko już tak oczywiście do niego pasuje... kilka prób znalezienia mu godnych towarzyszy zaowocowało tak: w związku z tym, że ten zestaw nie był mi przeznaczony, postanowiłam takowy przeznaczyć na własny użytek, i powstał  – ciut inny – mój;) na potrzeby własne powstał jeszcze inny srebrny dodatek: prosty i efektowny breloczek zdał egzamin codziennego użytkowania.... niezbyt nasycona niklem, pewnie sięgnę po te urokliwe koraliki jeszcze nie raz; póki co zmieniam klimaty na bardziej jesienne i idę dziergać....i szyć też mam zamiar:) m i ł e