Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2014

długoterminowe

...czyli kilka zaległości z cyklu form krótkometrażowych ...czyli bez ceregieli prezentuję: mitenki: po raz kolejny powstały nie skarpety ale też kalajoki , tym razem w wersji granatowej na dwójkach z trochę ponad jednego motka włóczki arwetta classic polubiłam ten wzór, więc niewykluczone, że jeszcze go powtórzę... forma kolejna to czapka, która powstał nie bez ceregieli: miałam na nią pomysł już dawno... w zupełnie innej formie, jednak moje o niej wyobrażenie nie spełniło oczekiwań formalnych...prułam ją chyba trzy razy... niechęć narastała tym bardziej, im bardziej do mnie dochodziło, że czapka z 140 oczek na dwójkach (ponownie) nie powstaje w tempie kosmicznym zawzięłam się jednak i skończyłam....i znów mogę się czepiać, bo mogła być bardziej przemyślana jest jak jest: uszczupliłam kłębuszki alpaki dropsa, co i tak nie zrewolucjonizowało moich zapasów... co do zapasów to mam noworoczne postanowienie: uszczuplić je zdecydowa

*

   ...niech ich ciepło i blask przemienia każdy kolejny dzień

ład/ny

na przekór wyzierającemu z każdego konta bałaganowi postanowiłam zrobić coś według zasady czyli 3/3 razy 3 +1 brzmi enigmatycznie.....efekt tej pozornej mętności tak bardzo mi się spodobał....tak, że postanowiłam go potroić i oto są: koraliki, których dawno tu nie było tym razem w wydaniu podwójnych "klasycznych" bransoletek z zawieszkami: oszroniona, srebrno–złota: ametysty z odrobiną sweet blush i salamandrą: i moja ulubiona: słoneczna z uroczymi zawieszkami wszystkie są do wzięcia , razem lub osobno:) z poprzednich dokonań do wzięcia pozostały: karmelowa: ukośnik z toho 11/0 królewska: ukośnik z toho 11/0: ...i "noname": ukośnik z toho 8/0 dzisiaj zamiast słów zarzuciłam Was zdjęciami...ale zlepki tworzyw różnych w moim wydaniu zdają się być bardziej zchęcające niż zlepki liter.... tymczasem spieszę szykować kolejne prezentacje, bo powoli

bilans zysków/strat*

mój obecny stan  dziewiarskich poczynań  to bliżej nieokreślony bałagan.... taki oto: ...do tego mizernej jakości:/ ...więc po co go pokazywać? choć nie wszystkie reakcje potencjalnych czytelników do mnie trafiają....a raczej trafia ich znikoma część...to mam nadzieję że się przysłuży... czemu o tym piszę? Przez Asję , a dokładnie przez jednego z Jej ostatnich postów pt: Jak pisać bloga?... i nie zwariować?! ...bo ja nigdy nie zastanawiałam się jak? choć prowadzę go już sporo czasu to dopiero teraz zadałam samej sobie pytanie; po co piszę bloga? rzeczą jasną jest powód swoistego chwalenia się: wszelkie miłe komentarze sprawiają, że chce się więcej i więcej pokazywać....jak rozpoczynam nowy projekt zawsze z tyłu głowy jesteście Wy z waszymi opiniami i ocenami.... Zaczątkiem powstania tego sieciowego miejsca była pasja do dziergania, która z czasem rozrosła się do pasji włóczką po prostu. Dzianinowe historie od czasu do czasu przerywam  innymi formami mojej kreatywności

1000 metrów przez mieliznę

...czyli kolejne wcielenie jednego z moich bardziej lubianych wzorów czapki – sand bank Justyny  ...powstała po raz kolejny w równie lubianym granacie limy dropsa: ...zanosi się na to, że granatowej mielizny będzie ciąg dalszy, tak lubiany jest ten wzór:) a tu w wersji sport, z małym dodatkiem; ...futrzanym pomponem w przypadku tej włóczki  – malabrigo arroyo, wydłużyłam wzór o pół powtórzenia, ponieważ wychodziła zbyt ciasna na moją małą lecz dorosłą głowę; dzięki temu też zużyłam dokładnie pół motka...no może bez 1 metra... teraz zmagam się z ostatnim już chyba projektem z cyklu szarości gdybym w tym przypadku przeliczyła przerobione metry miałabym pewnie już dwa swetry....mam pół...i tego nie jestem jeszcze pewna... miałam ogromną chęć na gruby, luzacki sweter...ale coś mi nie po drodze z nepalem... po kolejnym już pruciu, blokowaniu...pruciu, pruciu i blokowaniu połówki dam mu jeszcze jedną szansę;/ m i ł e g o   t y g o d n i a:)

na póżniej

...czyli długa historia banalnego udziergu: ...dawno, dawno temu – dokładnie dwa lata; w efekcie zachwytu nad bogactwem magazynowym e-dziewiarki zakupiłam (min) jeden motek włóczki filigran lace ....z przeznaczeniem na chustę....rzecz jasna:) potem motek tradycyjnie odleżał swoje....nie wiem jak u Was – u mnie zazwyczaj większość zakupionych motków musi dojrzeć do swoich ostatecznych wcieleń; pomimo faktu, że przy ich zakupie plan wykorzystania jest idealny i genialny "na teraz". W ramach tego genialnego planu wraz z upływającym czasem  powstał kolejny genialny plan i teraz miała powstać z tej włóczki forma odzieżowa. Jeden motek to jednak za mało...pomimo owego upływu znacznej ilości czasu udało mi się nabyć motek drugi – drogą elektroniczno-pocztową przybył prawie identyczny (pomimo innej partii farbowania) precelek. Teraz były dwa... i dalej leżały przekładane z pudełka "na potem" (bo kolejny genialny plan przestał byś genialny...) do pudełka "w nas

zwyklak

...bo z tak bogatej kolorystycznie włóczki nie mogło powstać nic innego, jak skrajnie klasyczna forma kardiganu z długim rękawem: cała nowoczesność tej formy wyraża się w metodzie konstrukcji, czyli w metodzie conitguous – znanej i domniemywam – lubianej, przynajmniej przez niektórych...przeze mnie na pewno:) ...a cała filozofia koloru dopełniona została kolorowymi guzikami: ten jesienny udzierg został wykonany z włoczki merino zitron'a farbowanej ręcznie przez YarnAndArt Jesień pomimo bogactwa kolorów pokazała swe chłodne oblicze – zmierzam więc dziergać akcesoria grzewcze, pośród których znów znajdzie się kilkaset metrów mielizny :) c i e p ł e g o   t y g o d n i a :)