Nadeszła wiosna. Może i nawet wczesne lato, które rozpieszcza nas ciepłem słonecznego blasku. W końcu jest ciepło. W końcu też udało mi się skończyć dziejący się zbyt długo i z dozą niepowodzeń prosty – acz nie prostacki kardigan. Kupiłam projekt, wybrałam włóczkę i zaczęłam dziergać....stosunkowo dawno temu.... Bezkres dżerseju na cienkich drutach dzieje się powoli, więc gdy po skończeniu całość korpusu okazało się, że nie trafiłam z wymiarem otworów na rękawy to sami rozumiecie delikatne rozczarowanie jakie mnie ogarnęło. Próbowałam sztukować, dzielić i markować nietrafioną część swetra – bezskutecznie; bo im bardziej proces kombinacji technicznych nabierał tempa tym większe rozbieżności ukazywały się moim oczom.. Sprułam. Kolejne podejście okazało się porażką do kwadratu bo popełniłam ten sam błąd w tym samym miejscu....byłam już wtedy bliska rezygnacji uświadamiając sobie ilość godzin jakie zmarnowałam! Ów czas nie pozostawił mnie jednak obojętnej i dał mi podstawową
Robi się coś fajnego :) Dziergaj y później pokazywać te wspaniałości.
OdpowiedzUsuńP.S. Poszerzać działalność twórczą ? Co tam za pomysły masz ?
Krotko, zwięźle i na temat ;) Dziergaj, dziergaj i się chwal!
OdpowiedzUsuńPa, Marta
dobrze ze masz się dobrze, grunt to nie przestawać dziergać:-)
OdpowiedzUsuństop . powodzenia . stop
OdpowiedzUsuń:)
Trzymasz w napięciu :)
OdpowiedzUsuńBardzo tajemnicze zdjęcie! Pozdrawiam stop druciarsko!
OdpowiedzUsuńBrak czasu - największy problem współczesnego świata...
OdpowiedzUsuń