Przejdź do głównej zawartości

do kompletu


...wpierw powstał przedmiot niezwykle przydatny dziewiarce...czyli etui na druty:



klasyczna forma, w której pojawiła się mała innowacja: kilka wąskich przegródek na druty rozkręcane lub szydełka...


po za tym mój ulubiony dżins w połączeniu z kwiatami made in IKEA


do kompletu powstało kilka, równie przydatnych dziewiarce akcesoriów, czyli markery:


do powstania tych zainspirowała mnie Marzena, której barwne – niemalże biżuteryjne formy bardzo mnie zachwyciły:)



komplet trafił już do swojej właścicielki i sprawił miłą niespodziankę...co niezwykle mnie cieszy:)




a dziewiarsko po raz kolejny wypełniam czarne dziury niepowodzeń i złośliwości rzeczy martwych, coś mi po prostu nie idzie...paradoksalnie w głowie kolejne zachcianki na nowe dzianinowe formy, na nowe kolory choć zapasów całe mnóstwo...z wielkim trudem opieram się pokusom, by w ramach tak zwanej rekompensaty nie kupić sobie jakiegoś mięciutkiego precelka....

Komentarze

  1. świetny komplet, i etui i markery, piękne i niezwykle przydatne :)

    co do dziewiarskich niemocy i zachcianek, och! dobrze Cię rozumiem, też ostatnio powoli mi idzie, więc na pocieszenie zasoby i lista planów wzrastają w obłędnym tempie ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam bym ten precelek kupiła, a potem dopiero walczyła z oporną materią :). Etui świetne, chodzi mi po głowie coś podobnego :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowicie przydatne "przydasie". W kwestii precelka doskonale rozumiem :) trudno oprzeć się pokusie, czasami trzeba go kupić choćby tylko po to żeby był :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny pomysł na takie ręcznie robione akcesoria dziewiarskie!
    Najbardziej podobją mi się marker, dziergam tyle lat a ciagle brakuje mi porządnych znaczników.
    Wspieram sie pentelkami z resztek włóczek....
    Może czas zeby coś takiego sobie zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyłączam się do pochwał wszystkiego i ubolewania nad brakiem markerów. Muszę się przyjrzeć jak zrobiłaś te skarby. A jeśli chodzi o mięciutkie precelki, to ja się złamałam... właśnie są w drodze do mnie :))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne!!! Ile ja bym dała za coś takiego! Moje żyłki i druty latają w bezładzie...

    OdpowiedzUsuń
  7. takie etui to bardzo przydatna rzecz:)
    fajniutko ci wyszło

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako posiadaczka takiego etui zrobionego przez Annę, muszę przyznać , że to baaardzo przydatna rzecz. Druty pozostają w ładzie i łatwo taki oakiecik spakować do torby...torebki i zabrać ze sobą. A co do markerów to są piękne i przydatne i świetnie się prezentują na robótce. :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. dziękuję za komplementy moich rękodzielniczych akcesoriów:)...Anecie szczególnie za reklamę:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

w końcu...

Nadeszła wiosna. Może i nawet wczesne lato, które rozpieszcza nas ciepłem słonecznego blasku. W końcu jest ciepło. W końcu też udało mi się skończyć dziejący się zbyt długo i z dozą niepowodzeń prosty – acz nie prostacki kardigan. Kupiłam projekt, wybrałam włóczkę i zaczęłam dziergać....stosunkowo dawno temu.... Bezkres dżerseju na cienkich drutach dzieje się powoli, więc gdy po skończeniu całość korpusu okazało się, że nie trafiłam z wymiarem otworów na rękawy to sami rozumiecie delikatne rozczarowanie jakie mnie ogarnęło. Próbowałam sztukować, dzielić i markować nietrafioną część swetra  – bezskutecznie; bo im bardziej proces kombinacji technicznych nabierał tempa tym większe rozbieżności ukazywały się moim oczom.. Sprułam. Kolejne podejście okazało się porażką do kwadratu bo popełniłam ten sam błąd w tym samym miejscu....byłam już wtedy bliska rezygnacji uświadamiając sobie ilość godzin jakie zmarnowałam! Ów czas nie pozostawił mnie jednak obojętnej i dał mi podstawową

...

wielokropek – znak interpunkcyjny w postaci trzech umieszczonych obok siebie kropek (…) używany przeważnie na końcu zdania, dla zaznaczenia fragmentów pominiętych ...pominę więc tłumaczenie coraz mniejszej aktywności. Przytaczanie tych samych spostrzeżeń o płynącej zbyt szybko codzienności, o braku światła do zdjęć, o wielu planach, które z równą intensywnością pojawiania znikają w przyszłości pod wspólnym mianownikiem: jutro. Ten, z kolei migiem przekształca się w bliżej niesprecyzowane: potem, kiedyś, innym razem. Nawet samo dzierganie idzie mooooozoooooolnie...beznamiętnie schodzą z drutów pomniejsze  dzianiny...te pełne namiętności twórczej powodują stan niezrozumiałego zmęczenia... Taki mniej więcej jest aktualny status mojego hobby i związanego z nim blogowania: pogłębiające się niezadowolenie. Nie chce udawać ambitnie przemyślanych epickich przerw w pisaniu bloga, bo takowych nie ma. Jeszcze nie dawno próbowałam walczyć o wielkie treści każdego zdania; ba! słowa nawet.

jeden

...pierwszy i nie ostatni:) ...u k o ś n i k: ...długo się do niego zbierałam (...co niestety stało się normą); a jak się już zebrałam to stosunkowo długo nie mogłam przebrnąć przez tą prostą technikę...pomimo trudności efekt końcowy zadowalający – zdecydowanie pobudzający kolorystyczne fantazje...więc i ukośniki będą kolejne wykonany z koralików toho 11/0 – z a r e z e r w o w a n y