i skromne efekty, które tym razem doczekały się swoich tytułów...
pierwsza z nich – hortensja...specjalny upominek na Dzień Matki – naszyjnik i bransoletka w tych samych kolorach lecz różnie skomponowanych...
Kolejny komplet (tradycyjnie już) to opowieść znad Bałtyku – mój własny i ulubiony:
...i ostatni będący upominkiem to wiśniowe lody:
...w planach mam oczywiście kolejne – pobudzona Effciowymi dokonaniami nie nadążam tylko za własnymi zachciankami....a do tego jeszcze drucianych pomysłów co nie miara...a doba ma tylko 24 godziny...
m i ł e g o t y g o d n i a ☺
Piękne bransolety, trudno w sumie zdecydować które ładniejsze :) Raz w życiu porwałam się na zrobienie takiej bransoletki podołałam ale nawlekanie tych koralików jest strasznie męczące, tym bardziej podziwiam za tak piękne efekty.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Hania
Wszystkie piękne,choć z nieskrywanym uwielbieniem patrzę na zestaw drugi..ehh ta moja słabość do szarości
OdpowiedzUsuńPrzepiękne! Z jakich koralików zrobiłaś 2 i 3 komplet (kolorki)
OdpowiedzUsuńKolory Twojej "opowieści znad bałtyku" podbiły moje serce ;) Są cudowne!
OdpowiedzUsuńWszystkie piękne, ale szary najpiękniejszy!
OdpowiedzUsuńAbsolutnie wszystkie komplety piękne :)
OdpowiedzUsuńWielki ukłon dla Twojej miłości do szarego! Piękne są wszystkie koraliki ale te szare zachwycają! I jak tu dziergac drutowo skoro tyle tu inspiracji.
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za miłe słowa;)))
OdpowiedzUsuń...jak widać nie tylko ja mam wielki sentyment do szarości;))
dla zainteresowanych bransoletki robiłam z koralików Toho 11.0 i 8.0