...wszyscy odczuwamy wiosnę
...prawie jednakowo wzbudza w nas euforię
...w domowym wydaniu, po długim zimowaniu w zapomnianym kącie pokoju wygląda tak:
daleko jej jeszcze do zakwitnięcia, ale pierwsze oznaki życia już są
w ramach zaś wiosennych porządków, na potrzeby koralikowego warsztatu powstało torebkowe etui, by w razie nagłej potrzeby takowy warsztacik wyciągnąć i posplatać kilka rządków:
w eksploatacji okazało się, że to prototyp, który należy poprawić – przede wszystkim usztywnić, bo cienkie jak igły szydełka przekuwają nawet podwójny materiał...
po za tym idealna forma, dzięki której nic mi się nie wysypuje:)
w przypływie nieoczekiwanej chwili bezruchu koraliki mam teraz pod ręką:)
m i ł e g o d n i a:)
Twoje bransoletki nieodmiennie mnie zachwycają. A etui rzeczywiście godne uwagi, nawet pomimo tego, że to prototyp do dopracowania :-)
OdpowiedzUsuńJaki piękny wstęp do pięknej, wiosennej bransoletki. Etui rzeczywiście, mimo, że do poprawki bardzo praktyczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przepiękne bransoletki! Podoba mi się zastosowanie końcówek o średnicy mniejszej niż średnica bransoletki. Twój przenośny warsztacik bardzo pomysłowy. Przydatna rzecz ! Ja też lubię mieć robótkę przy sobie. Nigdy nie wiadomo... prawda? :)))
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tym etui.
OdpowiedzUsuńBransoletki jak zwykle, nawet szkoda pisać:) Piękne! Takie stonowane lubie najbardzie. Etiu do pozazdroszczenia!
OdpowiedzUsuńAniu,napisz mi prosze co to za szary kolor dominujący w pierwszej bransoletce z poprzedniego posta?