co robisz jak zostaje Ci po skończonym projekcie 15 gramów włoczki?
ja to w sumie nie wiem co z takim czymś (nie/małym*) zrobić?
w przypadku włóczki, która będzie główną bohaterką dzisiejszego postu to 15** metrów....
dalej nie wyobrażam sobie do czego to się jeszcze może nadać
a jak brakuje pomysłu od zaraz to zazwyczaj nie dopuszczam przypływu emocji w stylu "szkoda..." i bezrefleksyjnie w y r z u c a m
dzisiaj z całą stanowczością obiecuję (sobie przede wszystkim), że zrobiłam to po raz ostatni...
dlaczego?
bo te 15 sprzeniewierzonych gramów zaoszczędziło by mój czas i sprawiło by prezentowany poniżej wrób byłby w pełni doskonały...
ale od początku:
jakieś kilka lat temu – zupełnie namacalnie wydobyłam z magazynów e-dziewiarki intrygującą i ciekawą włóczkę d r o p s a, która przykuła moja uwagę strukturą i kolorem. Z założenia wstępnego miała stać się ciepłym zimowym akcesorium – z naciskiem na formę komina...
Jak to jednak z włóczkami bywa przeleżała swój czas, w tym czasie zmieniały się koncepcje i zapatrywania, a zdecydowanie na konkretny projekt przychodziło coraz trudniej...w końcu na wszystko zrobiło się za późno...owa włóczka z serii limitowanej już dawno przestała być dostępna gdziekolwiek...więc nie było mowy o dokupieniu...
w tak zwanym międzyczasie próbowałam nadać jej kształt autorski – każdy kolejny nietrafiony...
niechętnie pogodziłam się z trzema kłębami drops loves you II i skoro tak chcą niech zostaną kłębami...
nadchodziły walentynki i z każdym kolejnym dniem kolejny prezent od Justyny w postaci zniżki na wybrany projekt, a wśród nich m a y a – chusta!!! idealna do moich kłębów
idealna jako weekendowy przerywnik; grube druty (7.0), zagospodarowane zapasy – czego chcieć więcej?
uradowana szybko widocznymi postępami zbliżałam się ku końcowi – nagle mój entuzjazm opadł gdy zorientowałam się, że włóczki zaczęło ubywać niewspółmiernie do przybywania chusty
zanim wpadłam na istotę problemu, to pomyślałam sobie wpierw, że ze wzorem jest coś nie tak – ale próbka się zgadzała i raczej niemożliwe by Justyna podała złą ilość potrzebnego materiału....
na sam koniec dywagacji wpadłam na genialny pomysł by zważyć to co mam – miałam po prostu mniej włóczki – n i e/c a ł e 15 gramów!!!!
w trakcie wspominanego przeobrażania tej włóczki z jednej formy w kolejną końcówki tych przeobrażeń były przecież przeze mnie skrupulatnie wyrzucane...no bo niby do czego miałyby się one nadać?
czyżby mój l o v e s chciał być dalej kłębem? o nie !!!!
prułam trzy razy, modyfikowałam by najpełniej zachować oryginalność projektu...
z duszą na ramieniu skończyłam
udało się:)
tyle mi zostało:
zwitek już nie do wyrzucenia!!!
to się nazywa dzierganie z emocjami:) nie do końca chcianymi
efekt finalny na szczęście wynagrodził mi bóle tworzenia
lubię tą chustę bardzo, bo jak już zdążyliście mnie poznać – lubię po porostu chusty – ta pierwsza w wydaniu bulky jest świetna – klasyczny trójkąt, którego początek został tak pomysłowo skonstruowany, że chusta idealnie trzyma linie prostą do tego genialne ażurowe wykończenie i otwarte narzuty, które w tym przypadku nie są przesadzone
pewnikiem powtórzę ten projekt...zaopatrzona w odpowiednią ilość włóczki rzecz jasna:)
*niepotrzebne skreślić
**jasne, że 15 metrów + _ : x = mały kawałek rzędu...
ale mi się za nie dostało;/
w ramach usprawiedliwienia tego niecnego postępku mogę dodać iż nie był to akt wyrzucenia jednorazowo 15 metrów – wspomniane dzierganie z tej włóczki kolejnych projektów owocowało w końcówki nie do zagospodarowania....
naprawdę żadnej pozostałości dziewiarskiej nie zdarzyło się Wam nigdy wyrzucić?
ja to w sumie nie wiem co z takim czymś (nie/małym*) zrobić?
w przypadku włóczki, która będzie główną bohaterką dzisiejszego postu to 15** metrów....
dalej nie wyobrażam sobie do czego to się jeszcze może nadać
a jak brakuje pomysłu od zaraz to zazwyczaj nie dopuszczam przypływu emocji w stylu "szkoda..." i bezrefleksyjnie w y r z u c a m
dzisiaj z całą stanowczością obiecuję (sobie przede wszystkim), że zrobiłam to po raz ostatni...
dlaczego?
bo te 15 sprzeniewierzonych gramów zaoszczędziło by mój czas i sprawiło by prezentowany poniżej wrób byłby w pełni doskonały...
ale od początku:
jakieś kilka lat temu – zupełnie namacalnie wydobyłam z magazynów e-dziewiarki intrygującą i ciekawą włóczkę d r o p s a, która przykuła moja uwagę strukturą i kolorem. Z założenia wstępnego miała stać się ciepłym zimowym akcesorium – z naciskiem na formę komina...
Jak to jednak z włóczkami bywa przeleżała swój czas, w tym czasie zmieniały się koncepcje i zapatrywania, a zdecydowanie na konkretny projekt przychodziło coraz trudniej...w końcu na wszystko zrobiło się za późno...owa włóczka z serii limitowanej już dawno przestała być dostępna gdziekolwiek...więc nie było mowy o dokupieniu...
w tak zwanym międzyczasie próbowałam nadać jej kształt autorski – każdy kolejny nietrafiony...
niechętnie pogodziłam się z trzema kłębami drops loves you II i skoro tak chcą niech zostaną kłębami...
nadchodziły walentynki i z każdym kolejnym dniem kolejny prezent od Justyny w postaci zniżki na wybrany projekt, a wśród nich m a y a – chusta!!! idealna do moich kłębów
idealna jako weekendowy przerywnik; grube druty (7.0), zagospodarowane zapasy – czego chcieć więcej?
uradowana szybko widocznymi postępami zbliżałam się ku końcowi – nagle mój entuzjazm opadł gdy zorientowałam się, że włóczki zaczęło ubywać niewspółmiernie do przybywania chusty
zanim wpadłam na istotę problemu, to pomyślałam sobie wpierw, że ze wzorem jest coś nie tak – ale próbka się zgadzała i raczej niemożliwe by Justyna podała złą ilość potrzebnego materiału....
na sam koniec dywagacji wpadłam na genialny pomysł by zważyć to co mam – miałam po prostu mniej włóczki – n i e/c a ł e 15 gramów!!!!
w trakcie wspominanego przeobrażania tej włóczki z jednej formy w kolejną końcówki tych przeobrażeń były przecież przeze mnie skrupulatnie wyrzucane...no bo niby do czego miałyby się one nadać?
czyżby mój l o v e s chciał być dalej kłębem? o nie !!!!
prułam trzy razy, modyfikowałam by najpełniej zachować oryginalność projektu...
z duszą na ramieniu skończyłam
udało się:)
tyle mi zostało:
zwitek już nie do wyrzucenia!!!
to się nazywa dzierganie z emocjami:) nie do końca chcianymi
efekt finalny na szczęście wynagrodził mi bóle tworzenia
lubię tą chustę bardzo, bo jak już zdążyliście mnie poznać – lubię po porostu chusty – ta pierwsza w wydaniu bulky jest świetna – klasyczny trójkąt, którego początek został tak pomysłowo skonstruowany, że chusta idealnie trzyma linie prostą do tego genialne ażurowe wykończenie i otwarte narzuty, które w tym przypadku nie są przesadzone
pewnikiem powtórzę ten projekt...zaopatrzona w odpowiednią ilość włóczki rzecz jasna:)
*niepotrzebne skreślić
**jasne, że 15 metrów + _ : x = mały kawałek rzędu...
ale mi się za nie dostało;/
w ramach usprawiedliwienia tego niecnego postępku mogę dodać iż nie był to akt wyrzucenia jednorazowo 15 metrów – wspomniane dzierganie z tej włóczki kolejnych projektów owocowało w końcówki nie do zagospodarowania....
naprawdę żadnej pozostałości dziewiarskiej nie zdarzyło się Wam nigdy wyrzucić?
Ładna chusta:) Ja nawet kilkumetrowych kawałków nitek nie wyrzucam:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja już teraz też się będę zastanawiać czy aby na pewno wyrzucić;)
Usuńdziękuje i pozdrawiam
150 m ? toż to cały motek, albo nawet dwa. Chyba o 15 m Ci chodziło? Czy ja coś źle zrozumiałam... Ja nic nie wyrzucam, chomikuję;) Chusta bardzo ładna i dobrze Ci w tych niebieskościach. Ja też ostatnio mam fazę niebieską :)
OdpowiedzUsuńjasne, że 15...150to w tym przypadku prawie połowa chusty;)
Usuńniebieski to lubię w każdej ciemnym odcieniu i prawie od zawsze:)
dziękuję i pozdrawiam:)
Też nie wyrzucam resztek włóczki. ..taka "przydasiowa" jestem. Chusta ślicznie wyszła!
OdpowiedzUsuńa ja dostałam nauczkę:)
Usuńdziękuję i pozdrawiam:)
Podziwiam wykorzystanie włóczki do końca! I to z jakim efektem! Piękna chusta!
OdpowiedzUsuństan idealny i rzadko się tak zdarza aby nic (praktycznie) nie zostało:)w większości przypadków zostaje coś co mi nigdy do niczego nie pasuje a łączyć włoczek - podobnie jak kolorów nie umiem:)
UsuńDziękuję:)
Bardzo jesteś dzielna z tym dostosowywaniem się, pruciem itp. Ja to już bym pewnie rzuciła w kąt. A tak, dzięki cierpliwości masz piękną chustę!
OdpowiedzUsuńuroda tej włóczki skutecznie mnie dopingowała;) trochę żałuję, że jej już nie produkują
Usuńdziękuję pięknie i pozdrawiam:)
Jaki piękny kolor!!! Taki twój:)))
OdpowiedzUsuńCo Ty robisz??? Wyrzucasz koncówki??? A broń Cie pan buk! A o utylizacji resztek w udziergach w paseczki nie słyszałaś? Oj, babo! A o apelach zrozpaczonych współuzależnionych błagajacych o poratowanie kawałkiem włoczki bo zabrakło? Mam nadzieje ze lekcja nauczona i nie popełnisz wiecej tego błędu. Toz to jak wylewać dziecko z kąpielą lol
OdpowiedzUsuńJa chomikuje wszystkie kawałki, czasem oddaje osobom dziergajacym dla charity, ale nie wyrzucam.
Cieszę sie se udało Ci sie skończyć chustę, wyszła przepiękna!
sama nawet kiedyś apelowałam ale bez odzewu...co oczywiście nie jest tłumaczeniem:) w przyszłości obiecuję poprawę:)))
UsuńDziękuję i pozdrawiam;)
Mnie sie poszczescilo na Ravelry. Znalazlam poszukiwana wloczke w czyims stashu i zapytalam grzecznie czy by nie odsprzedala troche. Szukalam tylko u osob z Europy, bo i szybciej i taniej przeslac. Dobra duszyczka zgodzila sie, wyslala i moglam skonczyc swetrzysko. Sa jeszcze dobrzy ludzie na świecie :-)
UsuńCoś w tym jest. W tym, że jak wyrzucimy włóczkę to nagle jest nam ona potrzebna. Sama tego doświadczyłam - wyrzuciłam motki, takie resztkowe, które się pelętały po szafie. I co? Dwa tygodnie później potrzebowałam własnie takiego koloru, jaki wyrzuciłam! Teraz trzymam wszystko :)
OdpowiedzUsuńChusta jest śliczna! W moim ukochanym kolorze :)
Pozdrawiam,
Asia
Śliczna chusta. Piękny kolor. Podziwiam Cię za cierpliwość do jej stworzenia. Twój wysiłek został wynagrodzony piękną chustą, którą z pewnością jeszcze trochę ponosisz. Patrząc na pogodę za oknem... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
Ależ piękny kolor taki po stokroć Twój :) Nie zazdroszczę przeżyć, ja bym pewnie nie miała tyle cierpliwości. Chusta przepiękna :)
OdpowiedzUsuńBrawo za tyle prucia i podejść na nowo. :)
OdpowiedzUsuńJa nie wyrzucam, bo mam w głowie głosik "będzie na ostatni rządek w skarpetkach, będzie na palce w skarpetkach", a odkąd nabrałam mój kocyk z kwadratów to też chomikuję.
Jeśli idzie o grubsze włóczki to zostawiam również, nawet takie 15 m - chyba zostało mi to po owieczkowej czapce, kiedy uświadomiłam sobie, że czasem do żakardu może wystarczyć dosłownie kawałek włóczki. ^^
Ah! No i w planach mam jakiś haft przecież, taki właśnie wełniany.
Chusta jest śliczna, też mam ja w planach. nie dziwię się, że tak kombinowałaś z ta włóczką. Bardzo mi się podoba i nawet czekam czy może Drops nie wypuści czegoś podobnego ale ostatnio w limitowanych edycjach tylko bawełna i bawełna :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że kiedyś chomikowałam, ale teraz bezwzględnie wyrzucam. Inaczej bym pod tym wszystkim utonęła... Zachowałam dwa motki jakiegoś akrylu z dawnych czasów, żeby mieć na łańcuszki przy provisional cast-on i na inne takie... a reszta ścinków i mini-moteczków ląduje w koszu. Z żalem, bo to włóczka... Ale jednak.
Z resztek zbieram tylko włóczki grubości sock, może kiedyś uzbiera się na tyle, żeby zrobić zygzakowaty szalik we wszystkich kolorach świata. Fajną inspiracją jest też ten sweter: http://www.ravelry.com/projects/VirginijaSan/laukimo-spalvos-the-colours-of-missing
Chusta ładna i faktycznie nitka idealna na nią.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o "resztki" skrupulatnie je zbieram, po czym rozłażą się same po różnych miejscach. I jak są potrzebne to ich znaleźć nie mogę. Tak czy siak wynik taki sam, często brakuje "15 m"
Toż to prawdziwy dreszczowiec, krew w żyłach mrożący. Czytałam w wielkim napięciu!!!
OdpowiedzUsuńChusta przecudna...
Aż mi się udzieliły Twoje emocje! Piękna chusta. Warto było przerabiać wzór.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jednym tchem... Wyszło super. Gratulacje! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChusta bardzo ładna, a włóczka - nadzwyczaj urodziwa. Podziwiam za cierpliwość. Co do resztek, jestem zupełnie początkująca, mam na swoim koncie kilka rzeczy i przyznam się, że wyrzucałam takie resztki. Ale od tej pory nie będę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
silvarerum
Fajna chusta. Super wytrwałość. Ja jestem chomik, niczego nie wyrzucam. Chociaż ostatnio wyrzuciłam mini kawałek (nawet 1 m nie było) a jak to bolało.
OdpowiedzUsuńMoże i dobrze,że wyrzucasz. Ja tam magazynuję i niestety magazyn nie z gumy, więc włóczki wypadają z czeluści każdej szafy. Przyznaję,że nie raz się przydało. Właśnie ostatnio koleżanka przyniosła mi zrobioną dwa lata temu dala małej Igi czapkę Poppy z prośbą o dostosowanie ulubionej czapki do większej główki. Wyraziła chęć dokupienia motka, a ja dobrze poszukam i znalazły się resztki(mam poukładane kolorami- nadmieniam,że jestem bibliotekarką, stąd zawodowa potrzeba segregacji)A swoja drogą Twoja chusta nadzwyczaj piękna, warto było podumać i popruć. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńNie wyrzucam, kiedyś je poukładam wg grubości i jakiś kocyk z tego wyjdzie. Jeśli nie to córka spacyfikuje. Zrobię jej szmacianą lalę z włosami z resztek ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń