...inaczej
wymyśliłam sobie inną scenografię dla tego projektu; z powodów ostatnio wspomnianych szybko zaniechałam realizacji "idealnego" planu projekcji.....bo po za tym, że ogarnia mnie zimno permanentne to do tego (a może właśnie dlatego) jestem leniuchem, który szybko się zniechęca w poszukiwaniach pleneru idealnego.....zawsze c o ś staje mi na przeszkodzie....minionego lata nawet udało mi się wyjść z domu; objuczona potrzebnym sprzętem znalazłam świetną porę dnia odpowiedni długą i słoneczną...i się rozstawiłam....i to by było na tyle – kiedy zaskoczona stwierdziłam brak baterii w aparacie....i tak dwa razy pod rząd....popełnić ten sam błąd?....nic dodać nic ująć...
nic to.....plenery kuszą mnie nadal (bo choć nie jestem fotografem to w tej materii chciałabym nauczyć się czegoś więcej...) a póki co pozostaje mi moja niewielka biała ściana z dziurą w środku maskowaną niezamalowanym płótnem....nuda...
sam prezentowany projekt do nudnych natomiast nie należy: to chyba numer jeden na mojej nieformalnej liście zeszłorocznych projektów: i d e a ł
raz, że c h u s t a
dwa: niebanalna konstrukcja i pomysł Justyny:), który przełamał moje podejście do pasków (ostatnia moja refleksja była taka, że nie specjalnie je lubię...)
trzy: szary w roli głównej:)
cztery: oto on/a:
wzór: d a n z i g
włóczka: moja ulubiona ;/ szara;) arwetta filcolany w ilości 4 motków i 3/4 motka malabrigo sock w kolorze pocion
druty: 3.0
w związku z tym, że użyta przeze mnie włóczka jest cieńsza od zalecanej to aby zachować duże wymiary chusty w części gdzie oczka dodawane są na poszerzenie powtórzyłam sekwencję z "kamyczkami" czterokrotnie, wypadkową tego zabiegu były dwie sekwencje więcej w części gdzie oczka są zdejmowane.... rozmiar wyszedł idealny....bo ja lubię duuuuuuże chusty:) a miękka i lejąca arwetta powoduje, że nie jest jej za dużo gdy się nią szczelnie omotam...
ot...chusta:) ostatnio usłyszałam pytanie: ile można ich mieć? sama je sobie nawet postawiłam – robiąc przegląd zasobów włóczkowych, kilka zaplanowanych na chusty uległo przeklasyfikowaniu na swetry....pomimo tego odpowiadam, że ja chust mogę mieć duuuużo....i teraz przypomniała mi się chusta mojej Mamy, która w zasadzie była kocykiem...czarna, miękka, z frędzlami...mocno zużyta – taką też muszę sobie zrobić....
m i ł e g o t y g o d n i a☺
wymyśliłam sobie inną scenografię dla tego projektu; z powodów ostatnio wspomnianych szybko zaniechałam realizacji "idealnego" planu projekcji.....bo po za tym, że ogarnia mnie zimno permanentne to do tego (a może właśnie dlatego) jestem leniuchem, który szybko się zniechęca w poszukiwaniach pleneru idealnego.....zawsze c o ś staje mi na przeszkodzie....minionego lata nawet udało mi się wyjść z domu; objuczona potrzebnym sprzętem znalazłam świetną porę dnia odpowiedni długą i słoneczną...i się rozstawiłam....i to by było na tyle – kiedy zaskoczona stwierdziłam brak baterii w aparacie....i tak dwa razy pod rząd....popełnić ten sam błąd?....nic dodać nic ująć...
nic to.....plenery kuszą mnie nadal (bo choć nie jestem fotografem to w tej materii chciałabym nauczyć się czegoś więcej...) a póki co pozostaje mi moja niewielka biała ściana z dziurą w środku maskowaną niezamalowanym płótnem....nuda...
sam prezentowany projekt do nudnych natomiast nie należy: to chyba numer jeden na mojej nieformalnej liście zeszłorocznych projektów: i d e a ł
raz, że c h u s t a
dwa: niebanalna konstrukcja i pomysł Justyny:), który przełamał moje podejście do pasków (ostatnia moja refleksja była taka, że nie specjalnie je lubię...)
trzy: szary w roli głównej:)
cztery: oto on/a:
wzór: d a n z i g
włóczka: moja ulubiona ;/ szara;) arwetta filcolany w ilości 4 motków i 3/4 motka malabrigo sock w kolorze pocion
druty: 3.0
w związku z tym, że użyta przeze mnie włóczka jest cieńsza od zalecanej to aby zachować duże wymiary chusty w części gdzie oczka dodawane są na poszerzenie powtórzyłam sekwencję z "kamyczkami" czterokrotnie, wypadkową tego zabiegu były dwie sekwencje więcej w części gdzie oczka są zdejmowane.... rozmiar wyszedł idealny....bo ja lubię duuuuuuże chusty:) a miękka i lejąca arwetta powoduje, że nie jest jej za dużo gdy się nią szczelnie omotam...
ot...chusta:) ostatnio usłyszałam pytanie: ile można ich mieć? sama je sobie nawet postawiłam – robiąc przegląd zasobów włóczkowych, kilka zaplanowanych na chusty uległo przeklasyfikowaniu na swetry....pomimo tego odpowiadam, że ja chust mogę mieć duuuużo....i teraz przypomniała mi się chusta mojej Mamy, która w zasadzie była kocykiem...czarna, miękka, z frędzlami...mocno zużyta – taką też muszę sobie zrobić....
m i ł e g o t y g o d n i a☺
piękna chusta:)
OdpowiedzUsuńDziękuje:)
UsuńŚwietna chusta i faktycznie baaardzo fajna konstrukcja, przyjemna w robocie, ciągle coś się dzieje :)
OdpowiedzUsuńU mnie również z drutów zeszła Danzig :)Też z arwetty i w kolorze przewodnim- szarym.
Wczoraj miała być zaplanowana sesja.... leń... brak zdjęć.
Ja robiłam swoją na drutach sugerowanych przez autorkę, pomimo, że zmieniłam włóczkę na cieńszą ale myślę, że użyte przez Ciebie trójki, dają fajniejszy efekt.
Pozdrawiam :)
no to czekam na zdjęcia bo ciekawa jestem Twojej wersji:) niech będą choćby kanapowe:))...bo chyba w końcu będą?☺
UsuńPozdrawiam:)
Świetna chusta. Kolor super- szary pasuje do wszystkiego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
Dziękuję:))
UsuńPiękna i potwierdzam Twoje zachwyty nad konstrukcja tej chusty, nie tylko zreszta konstrukcja. Ja zrobiłam swoją w czerni z szarymi i jasnoniebieskimi kamykami z alpaki Dropsa, dla mezczyzny, i nosi ją, co daje świadectwo temu, że faceci tez mogą chusty nosić. Twoja w szarosciach jest niesamowicie Twoja!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:)
UsuńTwoje wcielenie tej chusty to kolejny dowód jak twórczy może być projekt ...niby tak samo a zupełnie inaczej:)pozdrawiam
Jak to ile można mieć chust ? Tyle ile jest dni w roku :)))
OdpowiedzUsuńno może nie dni...ale tygodni na pewno:)
Usuńpozdrawiam:)
Piękna chusta, konstrukcja rewelacja, tutaj brawo dla Justyny. A kolorki świetnie sobie dobrałaś, zgadzam się z Martą, bardzo uniwersalne. Co do ilości chust, też słyszę to pytanie, najczęściej od męża :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńna szczęście mój Mąż już nie zadaje tego pytania:)
Usuńdziękuję:)
Niby tylko szara, ale jaka pełna koloru! Piękna! Piękna! Piękna!
OdpowiedzUsuńdziękuję, dziękuję, dziękuję:)))
UsuńPiękna wersja!szary jest nie tylko wiecznie modny ale też uniwersalny.
OdpowiedzUsuńto prawda:) osobiście nie umiem się mu oprzeć:)
Usuńpozdrawiam:)
Chust można mieć dużo... Szczególnie takich pięknych :)
OdpowiedzUsuńdziękuję pięknie:)
UsuńMakunka ma rację :-). Twoja wersja jest piękna, jak zawsze - podoba mi się jak łączysz kolory. Pozdrawiam serdecznie - silvarerum :-)
OdpowiedzUsuńdziękuję:) tym bardziej, że mam problem z łączeniem kolorów ;/
UsuńPozdrawiam:)
Twój Danzig jest piękny. Sama zaczęłam swój,też szary. I rzeczywiście robi się tę chustę przyjemnie-niby oryginalny,wydawałoby się trudny wzór,ale opis prosty,napisany przystępnym językiem.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) i czekam zawsze z dozą ciekawości na kolejne odsłony tego oryginalnego projektu:)
UsuńPozdrawiam
Chusty są moją ulubioną formą w dziewiarstwie, w zasadzie mogłabym je robić na okrągło:) Twój Danzig jest przepiękny, kontrastowa nitka dobrana po mistrzowsku, bardzo mi się podoba:))
OdpowiedzUsuńja lubię równo chusty i swetry - tych drugich nauczyłam się wpierw więc może dlatego.... czapka może być jedna, rękawiczki też....ale w reszcie zawsze mam braki...i wciąż pojawi się coś czego jeszcze w garderobie nie posiadam; więc muszę mieć i już:)
Usuńdziękuje pięknie i pozdrawiam:)
Chusta piękna ,ale czegoś mi brakuje☺ a mianowicie Twojego uśmiechu ☺.
OdpowiedzUsuńNie gniewaj się proszę, ale to moja pierwsza myśl po spojrzeniu na zdjęcie.
dziękuję i nie gniewam się;)...jakoś nie umiem się uśmiechać do obiektywu, na początku aktywności blogowej założyłam, że się nie ujawnię - złamałam się;) chwilowo mam ochotę coś zmienić w sposobie prezentacji ale koncepcje jakoś się rozmywają:) może bliżej wiosny...
UsuńPozdrawiam serdecznie (i teraz się uśmiecham) ☺
A to ciekawe, bo zaglądając kilkakrotnie na Pani bloga i podziwiając projekty dziewiarskie, pomyślałam, że tak wyrafinowane pomysły muszą się rodzić w głowie i duszy prawdziwego artysty i że nie jest Pani zwykłą dziewiarką. No i proszę, dziś szperając po Pani blogu znalazłam link do Pani strony internetowej, która potwierdziła moją intuicję. Mój wielki nos mnie nie zwiódł:-) Gratuluję talentu!
OdpowiedzUsuńzawsze jestem niezmiennie zaskoczona, że to można dostrzec – z pełną premedytacją staram się tym nie epatować, przynajmniej tutaj.... i tym bardziej dziękuję za komplementy:)
UsuńPozdrawiam:))