Przejdź do głównej zawartości

miejsce



w ramach tej samej sesji fotograficznej zostały uwiecznione dwa wspominane już krótkometrażowe udziergi, które pamiętają prognozy bardzo srogiej zimy...czyli – czapki dwie:
jedna to znana i bardzo lubiana forma projektu Lete:




wykonana w ramach planu "na potem" czyli czyszczenia magazynów
ten skromnie wzbogacony alpaką akryl przypomniał mi dlaczego tak bardzo nie lubię tej byle jakiej włóczki – w wyrobie gotowym jest kompletnie niesprężysta i mało podatna na układanie...co w przypadku czapki ma istotne znaczenie...
sam projekt oczywiście trafiony, kilka jego wersji  jeszcze z pewnością powstanie...ale już na przyszłą zimę...



odsłona druga – nowy projekt znanej i lubianej Lete


 fuego hat – ta czapka urzekła mnie od razu, od razu też postanowiłam ją mieć...i się nie zawiodłam:)
To kolejny projekt Justyny który przerabiałam i kolejny profesjonalnie przemyślany, idealnie rozpisany....nic – tylko dziergać:)

do tego fantastycznej jakości włóczka: cascade Yarn 220 heathers w odcieniach szarości i ulubionego kobaltu...ciepła, niegryząca....mmmmm



na dodatek – trochę koślawy pompon...
 
nacieszę się nią kompletnie tez już przyszłej zimy...sami rozumiecie:)

po za tym nadal organizuję miejsce na nowe...kula się ta organizacja, bo co rusz napotykam na niepotrzebne rozproszenie i co gorsza  niechciane niepowodzenie:(



Komentarze

  1. Małe formy ale jak idealnie wykonane. Piękne czapki. Włóczka widać fenomenalna. Krótkie udziergi są idealne bo w krótkim czasie widać efekt.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie są świetne, ale na zdjęciach ta pierwsza wygląda super! Ale wierzę na słowo, że włóczka nie bardzo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...no nie bardzo, ale projekt za to bardzoooo:) dziękuję:)

      Usuń
  3. Super czapki, choć ta druga podoba mi się bardziej. Z włóczki cascade 220 robiłam chustę i czapkę i również bardzo ją polecam!Jest bardzo mięciutka!

    OdpowiedzUsuń
  4. A próbowałaś potraktować parą z żelazka pierwszą czapkę? Trochę to nadaje miękkości akrylowi. Ja tak robię, kiedy już jestem zdesperowana.
    Obie czapki są śliczne! Ale kubek muminkowy wymiata :D I moje ukochane pistacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...bardziej problematyczny jest brak sprężystości - musiałam wciągnąć gumkę do ściągacza by czapka trzymała fason:)
      Dziękuję....pistacje też lubię :)

      Usuń
  5. Jaki koślawy pompon? Mnie się od razu spodobał, jak go zobaczyłam na Ravelry :-)

    P.S. Bardzo dziękuję za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...no trochę koślawy, ale nie mam wprawy i odpowiedniego osprzętu:) po za tym - nie ma za co - to sama prawda:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

w końcu...

Nadeszła wiosna. Może i nawet wczesne lato, które rozpieszcza nas ciepłem słonecznego blasku. W końcu jest ciepło. W końcu też udało mi się skończyć dziejący się zbyt długo i z dozą niepowodzeń prosty – acz nie prostacki kardigan. Kupiłam projekt, wybrałam włóczkę i zaczęłam dziergać....stosunkowo dawno temu.... Bezkres dżerseju na cienkich drutach dzieje się powoli, więc gdy po skończeniu całość korpusu okazało się, że nie trafiłam z wymiarem otworów na rękawy to sami rozumiecie delikatne rozczarowanie jakie mnie ogarnęło. Próbowałam sztukować, dzielić i markować nietrafioną część swetra  – bezskutecznie; bo im bardziej proces kombinacji technicznych nabierał tempa tym większe rozbieżności ukazywały się moim oczom.. Sprułam. Kolejne podejście okazało się porażką do kwadratu bo popełniłam ten sam błąd w tym samym miejscu....byłam już wtedy bliska rezygnacji uświadamiając sobie ilość godzin jakie zmarnowałam! Ów czas nie pozostawił mnie jednak obojętnej i dał mi podstawową

...

wielokropek – znak interpunkcyjny w postaci trzech umieszczonych obok siebie kropek (…) używany przeważnie na końcu zdania, dla zaznaczenia fragmentów pominiętych ...pominę więc tłumaczenie coraz mniejszej aktywności. Przytaczanie tych samych spostrzeżeń o płynącej zbyt szybko codzienności, o braku światła do zdjęć, o wielu planach, które z równą intensywnością pojawiania znikają w przyszłości pod wspólnym mianownikiem: jutro. Ten, z kolei migiem przekształca się w bliżej niesprecyzowane: potem, kiedyś, innym razem. Nawet samo dzierganie idzie mooooozoooooolnie...beznamiętnie schodzą z drutów pomniejsze  dzianiny...te pełne namiętności twórczej powodują stan niezrozumiałego zmęczenia... Taki mniej więcej jest aktualny status mojego hobby i związanego z nim blogowania: pogłębiające się niezadowolenie. Nie chce udawać ambitnie przemyślanych epickich przerw w pisaniu bloga, bo takowych nie ma. Jeszcze nie dawno próbowałam walczyć o wielkie treści każdego zdania; ba! słowa nawet.

jeden

...pierwszy i nie ostatni:) ...u k o ś n i k: ...długo się do niego zbierałam (...co niestety stało się normą); a jak się już zebrałam to stosunkowo długo nie mogłam przebrnąć przez tą prostą technikę...pomimo trudności efekt końcowy zadowalający – zdecydowanie pobudzający kolorystyczne fantazje...więc i ukośniki będą kolejne wykonany z koralików toho 11/0 – z a r e z e r w o w a n y