Przejdź do głównej zawartości

po raz pierwszy...i kolejny



po raz pierwszy w życiu (..mam nadzieję, że nie ostatni :) wydziergałam skarpetki:


skoro po raz pierwszy to bez zbędnych przywiązań sięgnęłam po metodę dziergania ich od palców – magic cast on – może nie najprostsza ale bardzo efektowna ponieważ dzięki niej niewidoczne są miejsca nabierania oczek...



Piętę formowałam za pomocą rzędów skróconych – metoda prosta i wszystkim znana; następnym jednak razem wypróbuję inne sposoby...



Skarpety miały być z założenia podkolanówkami więc jeden motek włóczki red heart sport sock był niewystarczający. Wzbogaciłam ten granat motkiem delight'a drops w odcieniach niebieskich, którego jeden motek zalegał jako próbka koloru...
Do wykończenia ściągacza użyłam niezwykle elastycznego sposobu zamykania oczek, który zwie się mianem włoskiego; dla podkreślenia elastyczności w ostatnim rzędzie dodałam do włóczki elastycznej nitki (do kupienia w pasmanterii)


choć to pierwsze – można powiedzieć – testowe skarpety to jestem z nich zadowolona, w szczególności z ich funkcjonalności....czyli ściągacza właśnie...




...
po raz kolejny natomiast wróciłam do prezentowanego już modelu eksperymantalnego – czyli do kamizelki Teściowej, która wyglądała tak:



jako pożądana kamizelka nie zdała jednak egzaminu, w związku z czym stała się kardiganem:


proces wrabiania rękawów był na szczęście prosty i nie wymagał prucia ani kawałka tej żmudnej dzianiny... 
i choć bardzo nie lubię wracać do starych projektów, to obiektywnie muszę stwierdzić, że jest lepiej:)



Pomimo ciągłych powrotów do wcześniejszych projektów mam głowę pełną nowych pomysłów....ale nijak nie mogę ruszyć z miejsca...


m i ł e g o   w e e k e n d u ☺




Komentarze

  1. No i nie wiem, na cześć którego udziergu piać peany! Skarpetom się należy, bo to piękny testowy model, a kamizelka w wersji kardigan wygląda o niebo lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie:) ...tym bardziej, że niezwykle wiele czasu pochłonęły mi te projekty...

      Usuń
  2. Jestem zachwycona skarpetkami,super:)))))Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. mogłabym skopiować komentarz Nitki A nitki ;)
    świetne są!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sweter znacznie ciekawszy niż kamizelka. Pięknie wypracowany, bardzo pracochłonny i tak równiutko udźiergany. skarpety super. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)...zgadzam się co do fasonu, ale czy równiutko – to chyba nie do końca; na szczęście alpaka jest włóczką lejącą i "ciężką" więc się wyciąga i prostuje:)

      Usuń
  5. Super, super są te skarpety! Pamiętam, jak robiłam pierwszą parę, bo tata sobie zażyczył :) Też od palców, też jest zadowolony i też bardzo fajne mam wspomnienia :) Ja dzisiaj z pytaniem o elastyczną nitkę... Jak mam o nią poprosić w pasmanterii, żeby kobieta wiedziała, co mi dać? A potem normalnie przerabiam włóczkę razem z tą nitką? Cały ściągacz czy tylko ostatni rząd i zamykanie oczek jako następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      po prostu o nitkę elastyczną; ja ostatnio podejrzałam u Lete przeźroczystą, udałam się do pasmanterii i pytam czy Pani takową posiada – najpierw spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, po czym wyjęła pudełko z nićmi jakimiś następnie stwierdziła, że nawet nie wiedziała, że takową posiada....
      Ja użyłam tej nici do ostatniego rzędu zamykającego oczka, ale można razem z nią przerobić cały ściągacz:)
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. No ładne rzeczy... skarpety i to obie identyczne: gratuluję ;) bo mnie to nieraz różnie wychodzi jak mam zrobić parę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) włóczka sama się tak ułożyła:)

      Usuń
  7. włoskie zamykanie oczek jest - jak dla mnie - metodą genialną i - wbrew pozorom - całkiem prostą. wygląda doskonale, zachowuje się doskonale :)
    piękne udziergi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję;) To prawda, że układa się idealnie, trochę tylko pracochłonna...ale czego nie robi się dla efektu końcowego:)...rozważałam ostatnio użycie włoskiego sposobu nabierania oczek...np. do czapki...

      Usuń
  8. Super skarpetki! Jeszcze nigdy nie robiłam skarpetek, jakoś czasu brak a pomysłów za dużo... Dobrze że nie musiałaś pruć kamizelki. Mnie nic tak nie demotywuje jak prucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:)
      Z skarpetkami miałam podobnie – ciągle było coś ciekawszego, aż się zawzięłam; i może nie będę ich produkować hurtowo, to pewnie kilka par jeszcze powstanie....a prucie też mnie doprowadza do szału...choć często mi się zdarza....Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Obydwie rzeczy są śliczne. Jednak skarpety mnie zachwycają- są identyczne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Łał ale fajne skarpeciochy! Podziwiam, jeszcze nie tknęłam tematu, ciiii nie nakręcam się bo tu nieskończone robótki czekają ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

w końcu...

Nadeszła wiosna. Może i nawet wczesne lato, które rozpieszcza nas ciepłem słonecznego blasku. W końcu jest ciepło. W końcu też udało mi się skończyć dziejący się zbyt długo i z dozą niepowodzeń prosty – acz nie prostacki kardigan. Kupiłam projekt, wybrałam włóczkę i zaczęłam dziergać....stosunkowo dawno temu.... Bezkres dżerseju na cienkich drutach dzieje się powoli, więc gdy po skończeniu całość korpusu okazało się, że nie trafiłam z wymiarem otworów na rękawy to sami rozumiecie delikatne rozczarowanie jakie mnie ogarnęło. Próbowałam sztukować, dzielić i markować nietrafioną część swetra  – bezskutecznie; bo im bardziej proces kombinacji technicznych nabierał tempa tym większe rozbieżności ukazywały się moim oczom.. Sprułam. Kolejne podejście okazało się porażką do kwadratu bo popełniłam ten sam błąd w tym samym miejscu....byłam już wtedy bliska rezygnacji uświadamiając sobie ilość godzin jakie zmarnowałam! Ów czas nie pozostawił mnie jednak obojętnej i dał mi podstawową

...

wielokropek – znak interpunkcyjny w postaci trzech umieszczonych obok siebie kropek (…) używany przeważnie na końcu zdania, dla zaznaczenia fragmentów pominiętych ...pominę więc tłumaczenie coraz mniejszej aktywności. Przytaczanie tych samych spostrzeżeń o płynącej zbyt szybko codzienności, o braku światła do zdjęć, o wielu planach, które z równą intensywnością pojawiania znikają w przyszłości pod wspólnym mianownikiem: jutro. Ten, z kolei migiem przekształca się w bliżej niesprecyzowane: potem, kiedyś, innym razem. Nawet samo dzierganie idzie mooooozoooooolnie...beznamiętnie schodzą z drutów pomniejsze  dzianiny...te pełne namiętności twórczej powodują stan niezrozumiałego zmęczenia... Taki mniej więcej jest aktualny status mojego hobby i związanego z nim blogowania: pogłębiające się niezadowolenie. Nie chce udawać ambitnie przemyślanych epickich przerw w pisaniu bloga, bo takowych nie ma. Jeszcze nie dawno próbowałam walczyć o wielkie treści każdego zdania; ba! słowa nawet.

jeden

...pierwszy i nie ostatni:) ...u k o ś n i k: ...długo się do niego zbierałam (...co niestety stało się normą); a jak się już zebrałam to stosunkowo długo nie mogłam przebrnąć przez tą prostą technikę...pomimo trudności efekt końcowy zadowalający – zdecydowanie pobudzający kolorystyczne fantazje...więc i ukośniki będą kolejne wykonany z koralików toho 11/0 – z a r e z e r w o w a n y