wykonane dla pewnej Robótkomaniaczki Emili, która pomimo możliwości kupienia różnych profesjonalnych akcesoriów dziewiarskich zgłosiła się po moje hand made etui - bardzo jej za tą nobilitację dziękuję.
Zgodnie z oczekiwaniami zamawiającej etui powstały dwa - jedno do drutów orkągłych, drugie do prostych; po za wielkościami i drobnymi modyfikacjami wszytko inne jest powtórką mojego własnego pierwowzoru...
...to taka mała powtórka z rozrywki, kazała się również miłą odskocznią od drutów,bo....
na drutach: niekończące się opowieści, z przyczyn ode mnie niezależnych - wymarzone udziergi nie do końca okazały się wymarzone i po niektórych pozostało ogólne zniechęcenie....jednym słowem nic mi nie szło!............w ramach tego zniechęcenia przejrzałam zapasy (szumne słowo) i okazało się, że nie mam żadnego punktu zaczepienia dla czegoś nowego - włóczki albo za mało, albo nie ten kolor i nie ta grubość......więc zniechęcenie nie zmalało - przeniosło się na gotowe dzianiny, w efekcie czego kilka z nich mogę uznać za nieistniejące, kilka natomiast znalazło się na pewnej liście do sprucie....czemu tak -
b o t a k !
....w związku z tym trzeba się było pocieszyć!
.... to właśnie wstępna faza pocieszania:
nie wiem co z tych motków powstanie, ale są piękne i to póki co mi to wystarczy!
...
Na zakończenie chciałam się jeszcze raz podziękować za odzew w sprawie mojego sfilcowanego merino;
szczególnie dziękuję Agacie, która skierowała mnie we właściwe miejsce, czyli do Ani, która podaje świetny i skuteczny sposób na odfilcowanie wełny. Metodę przetestowałam, aczkolwiek bardzo "bojaźliwie" - zbyt krótko podgrzewałam i zbyt słabo potem wypłukałam ocet....podejmę jeszcze jedna próbę. Jednego jestem pewna, że ta wełna Malabrigo Lace pomimo stosowanych zabiegów wciąż na nowo się filcuje....ja ją odfilcuję, ona się sfilcuje - wtedy ja ja znowu octem, a ona swoje.....i tak w kółko...
Pozytywnym jest fakt, że istnieje sposób na odfilcowanie wełny!
p o z d r a w i a m
Zgodnie z oczekiwaniami zamawiającej etui powstały dwa - jedno do drutów orkągłych, drugie do prostych; po za wielkościami i drobnymi modyfikacjami wszytko inne jest powtórką mojego własnego pierwowzoru...
...to taka mała powtórka z rozrywki, kazała się również miłą odskocznią od drutów,bo....
na drutach: niekończące się opowieści, z przyczyn ode mnie niezależnych - wymarzone udziergi nie do końca okazały się wymarzone i po niektórych pozostało ogólne zniechęcenie....jednym słowem nic mi nie szło!............w ramach tego zniechęcenia przejrzałam zapasy (szumne słowo) i okazało się, że nie mam żadnego punktu zaczepienia dla czegoś nowego - włóczki albo za mało, albo nie ten kolor i nie ta grubość......więc zniechęcenie nie zmalało - przeniosło się na gotowe dzianiny, w efekcie czego kilka z nich mogę uznać za nieistniejące, kilka natomiast znalazło się na pewnej liście do sprucie....czemu tak -
b o t a k !
....w związku z tym trzeba się było pocieszyć!
.... to właśnie wstępna faza pocieszania:
nie wiem co z tych motków powstanie, ale są piękne i to póki co mi to wystarczy!
...
Na zakończenie chciałam się jeszcze raz podziękować za odzew w sprawie mojego sfilcowanego merino;
szczególnie dziękuję Agacie, która skierowała mnie we właściwe miejsce, czyli do Ani, która podaje świetny i skuteczny sposób na odfilcowanie wełny. Metodę przetestowałam, aczkolwiek bardzo "bojaźliwie" - zbyt krótko podgrzewałam i zbyt słabo potem wypłukałam ocet....podejmę jeszcze jedna próbę. Jednego jestem pewna, że ta wełna Malabrigo Lace pomimo stosowanych zabiegów wciąż na nowo się filcuje....ja ją odfilcuję, ona się sfilcuje - wtedy ja ja znowu octem, a ona swoje.....i tak w kółko...
Pozytywnym jest fakt, że istnieje sposób na odfilcowanie wełny!
p o z d r a w i a m
Bardzo mi się etui podobają i już nie mogę się ich doczekać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
z tych motków wcale nie musi nic powstać - fajnie jest mieć w zapasach coś tak ładnego, by móc od czasu do czasu sobie popatrzeć, powzdychać, nacieszyć wzrok, porobić plany :)
OdpowiedzUsuń