... to zazwyczaj piękny, ciepły, słoneczny czas rozkwitu... Ta obecna postanowiła nam raczej nie dogadzać – przenikający chłód wiatru, deszczu i śniegu; czasem słońce które improwizuje ciepło...przynajmniej w przestrzeniach nadmorskich. Astronomiczne uwarunkowanie sprzyja wprawdzie wzrostowi ale mizerną daje pociechę. Jako gatunek uzależniony od ciepła promieni słonecznych i wszelkich dóbr za tym idących popadam w lekką irytację i nie znajduję pocieszenia w niczym innym – wszystkie moje pozaczynane dzianiny jakby się sprzysięgły popadając w przepaść niepowodzeń...no n i c m i n i e w y c h o d z i! Prucie goni prucie, pomysły przelatują popędzane niezdecydowaniem a czas znika błyskawicznie w mikroświecie poplątanych nitek. Pozostaje przeczekać? Innego pomysłu nie mam. Znikam więc na trochę czekając nie/cierpliwie na jeden mały sukces... Dziękuję za komplementy poprzedniego – niedziewiarskiego wpisu, który miał być inspiracją zwrotną – mam wiele wd...