w zasadzie nie...bo będą kolejne ( i nie ostatnie;)) skarpetki no może trochę...bo większa monochromatyczność materii pobudziła moje fantazję i skłoniła do złamania prostych podziałów: pojawił się niewielki żakard;) skromny... nieznaczący.... ale jakże ja się przy nim nadłubałam.....podczas tej karkołomnej gimnastyki coraz większy podziw wzrastał dla niezwykle misternych wyrobów mistrzyni żakardów jaką jest Tinki;) technicznie: pozostałam konserwatywna ;) zużyłam: kilka tyci moteczków zapasowych i 1 motek fabela w kolorze 604 i spieszę do kolejnych drobiazgów......którymi mam plan obdarowywać .. .. .. .. ..ale o tym na razie cicho szaaaa.....