Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2012

etui eksportowe

wykonane dla pewnej Robótkomaniaczki Emili, która pomimo możliwości kupienia różnych profesjonalnych akcesoriów dziewiarskich zgłosiła się po moje hand made etui - bardzo jej za tą nobilitację dziękuję. Zgodnie z oczekiwaniami zamawiającej etui powstały dwa - jedno do drutów orkągłych, drugie do prostych; po za wielkościami i drobnymi modyfikacjami wszytko inne jest powtórką mojego własnego pierwowzoru... ...to taka mała powtórka z rozrywki, kazała się również miłą odskocznią od drutów,bo.... na drutach: niekończące się opowieści, z przyczyn ode mnie niezależnych - wymarzone udziergi nie do końca okazały się wymarzone i po niektórych  pozostało ogólne zniechęcenie....jednym słowem nic mi nie szło!............w ramach tego zniechęcenia przejrzałam zapasy (szumne słowo) i okazało się, że nie mam żadnego punktu zaczepienia dla czegoś nowego - włóczki albo za mało, albo nie ten kolor i nie ta grubość......więc zniechęcenie nie zmalało - przeniosło się na gotowe dziani

wieczorne przygody z szydełkiem

...i niewielki efekt: ...bo pojawiło się nagłe zapotrzebowanie na nowy brelok, z listy dostępnych na rynku produktów niewiele mi pasowało (a trzeba przyznać, że nawet w wyborze tak mało istotnego gadżetu jestem istotnie wybredna...); więc zafascynowana na nowo odkrytymi urokami szydełka trafiłam na My Tiny Bunny by Irene Strange i postanowiłam go spożytkować...   Użyłam podwójnej nitki włoczki Zephir , której małe resztki zaplątały się gdzieś na dnie dziewiarskiego kosza, trochę muliny i jeszcze mnie brązowego Dropsa  Delight no i trochę watoliny do nadania kształtu.... Wszystko w całości jest znacznie mniejsze od oryginału -mniej więcej wielkości klucza, co bardzo mnie cieszy...klucze same w sobie nie należą do form najmniejszych w torebce więc po co jeszcze je dodatkowo obciążać. Nie trzeba chyba wspominać, że ten mały Tiny pozwala na wielkie interpretacje kolorystyczne...choć ja jak zwykle pozostałam prawie monochromatyczna. Tak czy inaczej bardzo go już polubiłam

szmaragdowa soczystość

...czyli echo flower shawl w wersji recyklingowej:   Wzór estoński, dość popularny wykonany według schematu od początku do końca ...bo na końcu właśnie odkryłam  urokliwe "łezki" , których wcześniej nie potrafiłam docenić... Całość wykonana na drutach 3,5 z wełny odzyskanej niweiadomoskąd...dość sztywnej, jakby owczej jest mocno spóźnionym udziergiem dla moje Mamy, która uwielbia tą soczystą zieleń. Pozostając w temacie chust - jakiś czas temu wydziergałam sobie taka jedną z prześlicznych  w kolorze i w dotyku merynosów ; po zblokowaniu prezentowała się mniej więcej tak: ...niezwykle miękka i dość ażurowa....niestety jej uroda przeminęła bezpowrotnie, i choć nadal pozostaje niezwykle miękka, dzisiaj wygląda tak: ...a dokładnie rzecz ujmując, tak: widzicie, jak się  p i ę k n i e  sfilcowała, i musicie mi wierzyć, że od czasu blokowania nie miała żadnego kontaktu z wodą ....to efekt jej noszenia............................. Szczerze mów