Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2011

zimowy sezon

czas zacząć....więc odłożyłam (znowu) rozwleczoną w czasie dzianinę, do której końca pozostało dużo więcej niż dalej....też tak macie?....że plany głośno sformułowane urzeczywistniają się w bólach....ja tak mam, więc odłożyłam (znowu) dawno zaplanowany cardigan na rzecz zimowych akcesoriów: wymyśliłam sobie nową czapkę i rękawiczki - takie grube - zimowe.....:                                                          Tradycyjne i klasyczne w formie, wykonane z średnio grubej włóczki , której zużyłam jakieś półtora motka przerabiając na drutach nr 4 - czapkę i nr 3,5 - rękawice, które po przepłukaniu zrobiły się dość luźne... Żeby nie było tak monotonie  postanowiłam, że te szarości zestawię do kompletu z wykonaną w poprzednim sezonie chustą, która dopiero teraz doczekała swojej premiery: Luna Moth Shwal  wykonana z wełny niewiadomego pochodzenia; wełny lekko sztywnej i podgryzającej...ale za to w pięknym kolorze fuksji:      

jesienny melanż

 ...choć zupełnie w niejesiennych kolorach - za to ciepły i przytulny, dzięki czemu stanie się pewnie niedługo  melanżem bardziej zimowym...  ...to efekt kilkunastu dni przemyśleń nad projektem, mozolnych przygotowań i wreszcie dziergania - choć to ostatnie zajęło stosunkowo najmniej wspominanego czasu. Wszystko zaczęło się z dniem pierwszych przymrozków, kiedy to postanowiłam wyciągnąć z szafy cieplutkie sweterki...jako pierwszy wpadł mi w ręce golf - własnoręczny oczywiście...wzbogacona możliwościami technicznymi i projektowymi szybko uznałam go  za niezdatny do noszenia - wiele miejsca zajęłoby mi opisywanie jego mało profesjonalnej formy więc moze to pomińmy. Tak czy inaczej zaczęło się - zakończyłam trzecie życie - bo była to trzecia forma dziewiarska  tej szaro-niebieskiej włóczki nieznanego pochodzenia...                               W poprzednim życiu to również był melanż tyle że bardziej brązowy - niby ładny ale niespecjalnie trafiony w mój gust, więc trzeba by