Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2011

plan A - prawie doskonały...

...a jak wszyscy wiedzą: "prawie robi ogromną różnicę" - wniosek: wszystkie moje pierwotne plany wzięły w łeb! Nie to żebym nie dziergała - dziergam zawzięcie; tylko cosik zupełnie innego niż dopasowany cardigan... Tak mnie pochłonął ten "plan B", że byłam w stanie odłożyć rozpoczętą robótkę - co w zasadzie mi się nie zdarza....na efekt końcowy trzeba niestety jeszcze poczekać - bo plan jest ambitny i niestety czasochłonny... Skoro na drutach same "niekończące się" historie to pokażę historie skończone, choć zupełnie niedruciane: Pudełka...powiedzmy:organizacyjne, które swój pierwotny, surowy i drewniany wygląd zmieniły dzięki użyciu techniki decoupage ... To niebieskie zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ jakieś pół roku przeleżało wciśnięte gdzieś daleko poza horyzont mojego wzroku - uważałam je za nieudane, bo za długo je dopieszczałam, bo jego drewniana struktura jest dość mocno nadwyrężona a co za tym idzie - jest po prostu kiepskiej jakoś

Wszystkiego dobrego

...życzę Marcie , która z okazji swoich rocznic, postanowiła rozdać te oto dobrodziejstwa: ...oczywiście ustawiłam się w kolejce. 

no i się wydziergało!

Skończyłam mój bitterroot poraz trzeci. Na nowo wykończyłam bitterroot drugi... ...nieskromnie stwierdzam - jestem bardzo zadowolona. Po pierwsze - niezwykle przyjemna wełna , która po wypłukaniu w płynie Eculan nabrała jeszcze więcej szlachetności, po drugie - proces blokowania zakończony sukcesem - nareszcie...   Tak prezentują sie razem  - skompletowne:                                                                           Zestawienie tych dwóch chust razem okazało sie korzystne nie tylko na potrzeby prezentacji.... Nie wiem czy którekolwiek z prezentowanych tu zdjeć oddaje ich delikatnoćś i zwiewność jaką wzajemnie podkreślają....naprawdę prezentują się okazale....okazale się noszą - dwie razem. Pomimo swoich szarości kojarzą  mi się z jesiennymi liśćmi osnutymi mgiełką babiego lata.......już zajęły czołowe miejsce w mojej garderobie i trudno mi przyjdzie je rozdzielić...no może bliżej wiosny, blizej słonecznego ciepła... ...a teraz uciekam do kolejnych jesien

...dzierga się

...nieustannie Bitterroot po raz trzeci...powoli tracę do niego cierpliwość, bo okazuje się, że gdy bardzo się pragnie ideału tym łatwiej coś zepsuć - ja chyba jestem gdzieś na tym etapie i z lekkim niepokojem wykańczam ostanie - chyba tysiąc oczek... Nie podołałam temu zadaniu wczoraj, a dzisiaj musiałam je odłożyć - w głowie nieustany mętlik wyszło dobrze czy będzie trzeba poprawiać...a żeby tego jeszcze było mało założyłam poprawki w poprzednim wydaniu tej chusty i nawet rozpoczęłam proces wdrażania ich w życie... ciągle niepewna efektu. Kolejnym projektem jest również ideał -  dopasowany cardigan. Mglista koncepcja gdzieś w głowie  się zarysowała, włóczka juz zmierza w moim kierunku...jednego jestem pewna, że po raz pierwszy w życiu bez próbki się nie obejdzie. ...aby nie nastąpiło tak zwane "przedobrzenie" najlepszy jest dystans - ja osiągam go wcielając w życie swój logiczny ład i porządek. Jak juz wiecie różne przybiera on formy, ale tą prezentuję po raz pierwszy -