Przejdź do głównej zawartości

:-)


na samym początku chciałam podziękować za komentarze pod poprzednim moim udziergiem, który nieustannie mi towarzyszy w tej zmiennej aurze zimowej....trudno nam się rozstać;))


a teraz kilka drobiazgów – obiecanych akcesoriów zimowych i jedna inwencja twórcza:

wpierw czapki
pierwsza powstała jako uzupełnienie kobaltowego komina; wydziergana z włóczki drops loves you II – włóczki, która nie jest już dostępna na rynku...co osobiście uważam za stratę....



inspiracją do powstania tej czapki był wspomniany już komin – wykorzystałam strukturalną część wzoru wieńcząc całość pomponem



ten prosty ale efektowny wzór żeberkowy wykorzystałam też w kolejnej czapce:




ta powstała na specjalne życzenie z neonowej merino plus mondial z dodatkiem granatowej limy 



w zasadzie to mam niemały problem ze zrobieniem czapki tak po prostu....z głowy – ciężko mi dobrać krój, fason i wzór by odpowiednio się układała na głowie...tym razem wyszło nie najgorzej;

przy kolejnej czapce poszłam krok dalej i wymyśliłam dodatek w postaci komina....



fantastyczne zestawienia dwukolorowych  brioche  (nie mylić maślaną bułeczką) i mnie nie pozostawiły obojętnej...już od jakiegoś czasu chciałam spróbować
więc do monochromatycznej czapki wzorem angielskim skleciłam moje pierwsze brioche stitch

powstał  mało przemyślany zestaw z pudła* i konstrukcja, która mocno ewoluowała w trakcie dziergania


w ostateczności to prosta forma tunelu z  rozcięciem zapinanym  na guziczki zaczerpniętem z tego samego komina (patrz wyżej;) zabieg ten spowodował, że przy tym samym projekcie poznałam technikę brioche przerabianą w okrążeniach jak i na płasko...



jest w tym kominie kilka rzeczy, które zdecydowanie bym poprawiła ale pierwsze zetkniecie z tą techniką pewnikiem zaowocuje kolejnymi kominami...lub czapkami...lub...


ostatecznie podoba mi się bardzo mięsistość materii i układ kolorów w pionowych paskach...zachciało mi się więcej...





 * wykorzystałam to co miałam zostawiając z boku dywagacje i wyobrażenia o tym co mogłoby powstać gdybym miała  ten lub inny kolor....to też jest dla mnie nie lada wyzwanie – sensownie wykorzystywać stan posiadania ;)
chyba się udało...tym bardziej, że technika ta sprzyja wykorzystywaniu zapasów...a zużyłm resztki riosa, karismy dropsa i charismy yarn artu, której walory dostrzegam coraz bardziej – to włóczka godna polecenia;)
z form krótkometrażowych powstało jeszcze kilka par skarpet, o których zapewne będzie następnym razem;)




Komentarze

  1. Świetnie wykorzystane zasoby włóczkowe. Niby proste, ale jakże urzekające. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No baaaardzo pięknie😊, ale to mnie przecież nie dziwi 😊 taki komin potrzebuję na wczoraj 😆 buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Twoje projekty i pomysły-proste, ale niezwykłe. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Komin wyszedł świetnie, bardzo mi się podoba pomysł! Kolory wyglądają jakby były przemyślane i specjalnie zakupione do tego celu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie prace mi się podobają:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne dodatki :) a brioche jeszcze na mnie czeka ;)
    pozdrowionka, Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczna czapka i komin; czy mogłabyś zdradzić, z ilu oczek robiłaś czapkę i jak zmniejszałaś obwód na górze? Danuta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze chciałabym pomóc ale sama już nie pamiętam bo prułam kilka razy i wiele też zależy od drutów...
      jak już wspomniałam w poście zawsze mam problem z improwizowanymi czapkami i do tego nie robię notatek...
      jedyne co mogę podpowiedzieć to sięgnięcie do jakiegoś darmowego wzoru z ravelry, w którym użyta jest włóczka o podobnej grubości;)

      Usuń
  8. Uwielbiam Twoją konsekwencję zarówno formy jak i kolorów :) Wszystko niby proste ale z dbałością o każdy szczegół i dopieszczone na ostatni guzik wykończenie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie to robisz. Podziwiam druty i podziwiam koraliki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję wszystkim bardzo za miłe dla mnie słowa uznania;)tym milsze im bardziej dostrzegają cechy, których sama często nawet nie dostrzegam;))
    Miłego weekendu dla Was;)i wszystkich zaglądających;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

w końcu...

Nadeszła wiosna. Może i nawet wczesne lato, które rozpieszcza nas ciepłem słonecznego blasku. W końcu jest ciepło. W końcu też udało mi się skończyć dziejący się zbyt długo i z dozą niepowodzeń prosty – acz nie prostacki kardigan. Kupiłam projekt, wybrałam włóczkę i zaczęłam dziergać....stosunkowo dawno temu.... Bezkres dżerseju na cienkich drutach dzieje się powoli, więc gdy po skończeniu całość korpusu okazało się, że nie trafiłam z wymiarem otworów na rękawy to sami rozumiecie delikatne rozczarowanie jakie mnie ogarnęło. Próbowałam sztukować, dzielić i markować nietrafioną część swetra  – bezskutecznie; bo im bardziej proces kombinacji technicznych nabierał tempa tym większe rozbieżności ukazywały się moim oczom.. Sprułam. Kolejne podejście okazało się porażką do kwadratu bo popełniłam ten sam błąd w tym samym miejscu....byłam już wtedy bliska rezygnacji uświadamiając sobie ilość godzin jakie zmarnowałam! Ów czas nie pozostawił mnie jednak obojętnej i dał mi podstawową

...

wielokropek – znak interpunkcyjny w postaci trzech umieszczonych obok siebie kropek (…) używany przeważnie na końcu zdania, dla zaznaczenia fragmentów pominiętych ...pominę więc tłumaczenie coraz mniejszej aktywności. Przytaczanie tych samych spostrzeżeń o płynącej zbyt szybko codzienności, o braku światła do zdjęć, o wielu planach, które z równą intensywnością pojawiania znikają w przyszłości pod wspólnym mianownikiem: jutro. Ten, z kolei migiem przekształca się w bliżej niesprecyzowane: potem, kiedyś, innym razem. Nawet samo dzierganie idzie mooooozoooooolnie...beznamiętnie schodzą z drutów pomniejsze  dzianiny...te pełne namiętności twórczej powodują stan niezrozumiałego zmęczenia... Taki mniej więcej jest aktualny status mojego hobby i związanego z nim blogowania: pogłębiające się niezadowolenie. Nie chce udawać ambitnie przemyślanych epickich przerw w pisaniu bloga, bo takowych nie ma. Jeszcze nie dawno próbowałam walczyć o wielkie treści każdego zdania; ba! słowa nawet.

jeden

...pierwszy i nie ostatni:) ...u k o ś n i k: ...długo się do niego zbierałam (...co niestety stało się normą); a jak się już zebrałam to stosunkowo długo nie mogłam przebrnąć przez tą prostą technikę...pomimo trudności efekt końcowy zadowalający – zdecydowanie pobudzający kolorystyczne fantazje...więc i ukośniki będą kolejne wykonany z koralików toho 11/0 – z a r e z e r w o w a n y